Niewiele ci mogę dać

Tyle marzeń do spełnienia, bylem tylko marzyć chciał
Tyle kwiatów do wręczenia bylem tylko komu miał
Tyle życia do przebrania, byle życie dało żyć
Tyle grania balowania, byle chciał balować widz

Tyle spraw do naprawienia, obym mógł naprawić je
Tyle słońca ile cienia, byle zechciał chronić mnie
Tyle wiary do wyznania,
Gdybym wiedział, gdzie jest Bóg
Tyle dziewcząt do kochania, gdybym tylko kochać mógł

Nie mogę ci wiele dać, na próżno wypłakujesz oczy
Nie możesz jeść, ani spać,
Na jawie marzysz, na jawie śnisz
Nie mogę dla ciebie być kochanym, i uroczym,
Dlatego jesteś tu dziś, jak grochy lejesz łzy

Po prostu tak musi być, bo życie gorzki ma smak
Tak wiele marzeń poszło w pył,
A ilu jeszcze pójdzie w piach
Mogło być gorzej, ale może,
Zawsze być lepiej niż jak jest
I jeśli życiu nie pomożesz,
Umierasz w ciszy jak ten pies

Dostaniesz pomnik za polisę,
Może od wdowy parę łez,
Mówca zaś przerwie martwą ciszę –
„Brał życie takim, jakie jest”
A życie

Nie może ci wiele dać na próżno wypłakujesz oczy
Nie możesz jeść, ani spać,
Na jawie marzysz na jawie śnisz
Nie może dla ciebie być zabawne i urocze,
Dlatego jesteś tu dziś i jak grochy lejesz łzy

Tyle ksiąg nieprzeczytanych, księga życia kart ma sto
Sto rebusów i zagadek, pierwsze dno i drugie dno
Jednym życie będzie dane, drugi życie musi kraść,
Los rozdaje karty zgrane, los nie lubi wcale nas

Nie może ci wiele dać na próżno wypłakujesz oczy
Nie możesz jeść, ani spać, na jawie marzysz na jawie śnisz
Nie może dla ciebie być łaskawym i uroczym,
Dlatego jesteś tu dziś jak grochy lejesz łzy
Dlatego jesteś tu dziś jak grochy lejesz łzy
Dlatego jesteś tu dziś jak grochy lejesz łzy


Maciej Maleńczuk

Cicha woda

Płynął strumyk przez zielony las,
A przy brzegu leżał stu kilowy głaz.
Płynął strumyk. Minął jakiś czas,
Stu kilowy głaz zaginął,
Strumyk płynie tak jak płynął.
Cicha woda brzegi rwie,
Nie wiesz nawet jak i gdzie.
Nie zdążysz nawet zabezpieczyć się,
Bo nie zna nikt metody,
Jak się ustrzec cichej wody.
Cicha woda brzegi rwie,
W jaki sposób? kto to wie,
Ma rację, że tak powiem, to przysłowie:
Cicha woda brzegi rwie.
Szła dziewczyna przez zielony las
Popatrzyła na mnie tylko jeden raz.
Popatrzyła. Minął jakiś czas,
Lecz widocznie jej uroda
Była jak ta cicha woda.
Cicha woda brzegi rwie,
Nie wiesz nawet jak i gdzie.
Nie zdążysz nawet zabezpieczyć się,
Bo nie zna nikt metody,
Jak się ustrzec cichej wody.
Cicha woda brzegi rwie,
W jaki sposób? kto to wie,
Ma rację, że tak powiem, to przysłowie:
Cicha woda brzegi rwie.
Płynie strumyk przez zielony las,
Skończył się już dla mnie kawalerski czas.
Dzisiaj tylko czasem – proszę was –
Kiedy żonka mnie nie słyszy,
Śpiewam sobie jak najciszej.
Cicha woda brzegi rwie,
Nie wiesz nawet jak i gdzie.
Nie zdążysz nawet zabezpieczyć się,
Bo nie zna nikt metody,
Jak się ustrzec cichej wody.
Cicha woda brzegi rwie,
W jaki sposób? kto to wie,
Ma rację, że tak powiem, to przysłowie:
Cicha woda brzegi rwie.

Maciej Maleńczuk

Mniej niż zero

Myślisz może, że więcej coś znaczysz
Bo masz rozum, dwie ręce i chęć
Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy
Zaliczona matura na pięć
Są tacy – to nie żart,
dla których jesteś wart

Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero

Zawodowi macherzy od losu
Specjaliści od śpiewu i mas
Choćbyś nie chciał i tak znajdą sposób
Na swej wadze położą nie raz
Choć to fizyce wbrew
wskazówka cofa się

Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero

Myślisz może, że więcej coś znaczysz
Bo masz rozum, dwie ręce i chęć
Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy
Zaliczona matura na pięć
Są tacy – to nie żart,
dla których jesteś wart

Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero

Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero


Lady Pank

Zawsze tam gdzie ty

Zamienię każdy oddech w niespokojny wiatr
By zabrał mnie z powrotem tam gdzie masz swój świat
Poskładam wszystkie szepty w jeden ciepły krzyk
żeby znalazł się aż tam gdzie pochowałaś sny

Już teraz wiem że dni są tylko po to
By do Ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno, jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam gdzie Ty

Nie pytaj mnie o jutro, to za tysiąc lat
Płyniemy białą łódką w niezbadany czas
Poskładam nasze szepty w jeden ciepły krzyk
By nie uciekły nam by wysuszyły łzy

Już teraz wiem że dni są tylko po to
By do Ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno, jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam gdzie Ty

Już teraz wiem że dni są tylko po to
By do Ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno, jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam gdzie Ty

Budzić się I chodzić spać we własnym niebie
Być tam, zawsze tam gdzie ty
Żegnać się co świt I wracać znów do Ciebie
Być tam, zawsze tam gdzie ty

Budzić się I chodzić spać we własnym niebie
Być tam, zawsze tam gdzie ty


Lady Pank

Kryzysowa narzeczona

Mogłaś moją być
Kryzysową narzeczoną
Razem ze mną pić
To, co nam tu nawarzono
Mogłaś moją być
Przy zgłuszonym odbiorniku
Aż po blady świt
Słuchać nowin i uderzać w gaz
Nie jeden raz
Nie jeden raz
Nie jeden raz

Mogłaś być już na dnie
A nie byłaś
Nigdy nie dowiesz się
Co straciłaś

Mogłaś moją być
Kryzysową narzeczoną
Pomalutku żyć
Tak jak nam tu naznaczono
Mogłaś moją być
Jakoś ze mną przebiedować
Zamiast życzyć mi
Na pocztówce nie wiadomo skąd
Wesołych świąt
Wesołych świąt
Wesołych świąt

Mogłaś być już na dnie
A nie byłaś
Nigdy nie dowiesz się
Co straciłaś
Mogłaś być już na dnie
A nie byłaś
Nigdy, nigdy nie dowiesz się

Mogłaś moją być
Zamiast życzyć mi
Wesołych świąt
Wesołych świąt
Wesołych świąt

Mogłaś być już na dnie
A nie byłaś
Nigdy nie dowiesz się
Co straciłaś
Mogłaś być już na dnie
A nie byłaś
Nigdy, nigdy nie dowiesz się


Lady Pank

Niekochana

Płaczę do pustych ścian, co za wstyd…
Byłam z kimś jakiś czas, nieważne już…

Czuje, ze wokół mnie nie kocha nikt.
Czuję, że zawsze już będzie tak..

Tulę się do Twych rąk, nie czuję nic.
Boję się poczuć coś, to boli, wiem…

JESTEM SAMA, TAKI LOS
NIEKOCHANA, TAKI LOS…

Nie mogę kochać, bo słaba jestem wtedy.
Nie myślę o sobie i zatracam się.
Oddajś wszystko, a nie mam nic.
Znowu nie kochał mnie ten obcy ktoś.

JESTEM SAMA, TAKI LOS
NIEKOCHANA, TAKI LOS…
MOŻE PUKASZ DO MYCH DRZWI…
POWIEDZ, CZEMU NIE SŁYSZĘ NIC??

JESTEM SAMA, TAKI LOS
NIEKOCHANA, TAKI LOS!!!


O.N.A.

Małgośka

To był maj
Pachniała Saska Kępa
Szalonym zielonym bzem
To był maj
Gotowa była ta sukienka
I noc się stawała dniem

Już zapisani byliśmy w urzędzie
Białe koszule na sznurze schły
Nie wiedziałam
Co ze mną będzie
Gdy tamtą dziewczynę
Pod rękę ujrzałam z nim

Małgośka mówią mi
On nie wart jednej łzy
On nie jest wart jednej łzy
Małgośka kochaj nas, na smutki przyjdzie czas
Zaśpiewaj raz, zatańcz raz

Małgośka tańcz i pij
A z niego sobie kpij, a z niego kpij sobie kpij
Jak wróci powiedz nie, niech idzie tam gdzie chce
Hej głupia ty, głupia ty
Głupia ty

Jesień już
Już palą chwasty w sadach
I pachnie zielony dym
Jesień już
Gdy zajrzę do sąsiada
Pytają mnie czy jestem z kim

Widziałam biały ślub
Idą święta
Nie słyszałam z daleka słów
Może rosną
Im już pisklęta
A suknia tej młodej
Uszyta jest z moich snów

Małgośka mówią mi
On nie wart jednej łzy
Oj głupia ty, głupia ty
Małgośka wróżą z kart, on nie jest grosza wart
A weź go czart, weź go czart

Małgośka tańcz i pij
A z niego sobie kpij
Jak wróci powiedz nie, niech zginie gdzieś na dnie
Ej głupia ty, głupia ty
Głupia ty


Rodowicz Maryla

Kiedy powiem sobie dość

Kiedy powiem sobie dość
A ja wiem, że to już niedługo
Kiedy odejść zechcę stąd
Wtedy wiem, że oczy mi nie mrugną, nie
Odejdę cicho, bo tak chcę
I ja wiem, że będę wtedy sama
Nikt nawet nie obejrzy się
I ja wiem, że będzie wtedy cicho
I tylko w Twoje oczy spojrzę
Tę jedną prawdę będę chciała znać
Nim sama zgasnę, sama zniknę
Usłyszę w końcu to, co chcę

Czy warto było szaleć tak – przez całe życie?
Czy warto było spalać się – jak ja?
Czy warto było kochać tak – aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Nie chcę żałować żadnych chwil
Chociaż wiem, że nie było kolorowo
Nie chcę zostawić żadnych łez
Chociaż wiem, że czasem bolało
Uśmiechnę się do swoich myśli
Zcałuję z Ciebie cały blask, o tak
Powoli zamknę w sobie przyszłość
Pytając siebie raz po raz, o nie

Czy warto było szaleć tak – przez całe życie?
Czy warto było spalać się – jak ja?
Czy warto było kochać tak – aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Bez żalu, nie!

Czy warto było szaleć tak – przez całe życie?
Czy warto było spalać się – jak ja?
Czy warto było kochać tak – aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Nie…!


O.N.A.

Nieprzysiadalność

no, proszę sobie wyobrazić:
marzec albo kwiecień.
hm… raczej marzec.
wieczór.

spotykam j.p – jest pijany jak świnia
a ja jestem trzeźwy- jak świnia

idziemy na kawę
on – między morzem wódki, a powrotem do domu
ja – pomiędzy kłótnią z jedną kobietą,
a rozmową z drugą, która być może także się przerodzi w kłótnię
siedzimy więc w knajpie
choćbym się nawet bardzo skupił,
nie pamiętam w jakiej

on między wódką a powrotem do domu,
ja pomiędzy kłótnią…

i nagle on, wskazując mi jakieś dwie
siedzące przy sąsiednim stoliku
proponuje byśmy się do tych dwóch przysiedli

a ja mówię
daj mi spokój
ja nie mam ochoty
ja to pierdolę
dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym
pomiędzy kłótnią z jedną kobietą,
a rozmową z drugą, która być może także się przerodzi w kłótnię
ja nie mam ochoty
ja to pierdolę
dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym

więc rezygnuje, siedzimy w tej knajpie
i rozmawiamy o czymś, o literaturze
być może nawet o kobietach

on się trzyma nieźle, chociaż jest pijany jak świnia
ja się nieźle trzymam, chociaż jak świnia trzeźwy jestem

deszcz zaczyna padać
i nagle on, wskazując znowu te dwie
mówi
zobacz, to się nieźle składa
ich dwie, i nas dwóch
dosiądźmy się do nich
a ja mówię
daj mi spokój
nie mam ochoty
jestem dziś w nastroju
nieprzysiadalnym
ja to pierdolę
dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym
pomiędzy kłótnią z jedną kobietą
a rozmową z drugą
ja nie mam ochoty
ja to pierdolę
dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym

tak się czasami zdarza
że jestem w nastroju
nieprzysiadalnym
tak się zdarza zazwyczaj
że jestem w nastroju
nieprzysiadalnym
siedzę sam przy stoliku
i nie mam ochoty
dosiąść się do was
choć na mnie kiwacie
ja to pierdolę
dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym
ja proszę pana to pierdolę
dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym
spierdalaj gnoju!
dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym


Świetliki

Bar Mleczny Korova

Praca, szkoła, śmierć, zaraz wpadnę w szał
Obrzydliwy dzień, nie wytrzymam tak
Czuję się, jak śmierć, jak nic, jak nikt, bez szans
Jestem jakoś tak, jak coś na prąd

Wreszcie matka noc, Korova mleczny bar
Piję koktajl z traw, ciepła chemia w drzwiach
I otwieram się na czas, na was, na świat
Kocham wszystkich was i nas i świat

Jak na imię masz i co brałeś dziś
Panoramiks, hasz i ekstazy miś
Rzeczywistość jest jak wielki czarny pies
Cicho skrada się i chce mnie zjeść

Gdzie ja jestem czy to ty
Wpadam w obłęd, nie mam sił
Mózg wysycha, pomóż mi


Myslovitz